Terminator anime. Czy to ma sens?
Będzie animowany Terminator! Wszyscy pytają: po co to komu? Ja pytam: kiedy? Wszyscy kojarzą Terminatora jako film i w momencie podania w mediach informacji, że Netflix wprowadzi nowy serial animowany z uniwersum Terminatora, fani poczuli niepewność: Terminator anime? W tym artykule opiszę co wiemy o nowym serialu i jakie filmy do tej pory powstały i które części Terminatora są dobre, oraz w jakich innych formach ukazywały się historie o cyborgu z przyszłości (serial, komiks, gra). A nawet dowiecie się, że już dawno powstał animowany serial o Terminatorze. Tylko mało kto o nim wie.
Fani słynnej franczyzy są zmęczeni kolejnymi próbami wskrzeszania Terminatora. Powszechne opinie internautów mówią, że po Terminatorze 2 Jamesa Camerona z 1991r. nie powstał godny następca. Owszem, pewne zalety przypisuje się Terminatorowi 3 z 2003r., podobnie Terminatorowi: Ocalenie z 2009r., czyli czwartej odsłonie. Ale otrzymują one tyle samo pochwał, co hejtu. Za kamerą nie stanął już ojciec Terminatora – James Cameron, a w czwartej części nawet nie wystąpił już Arnold Schwarzenegger. Kiedy już wszyscy myśleli, że franczyza jest skończona, nadeszła nadzieja: Terminator: Genisys. Film ukazał się w 2015r. i miał nawiązywać do pierwszego Terminatora z 1984r. Nawet zaproszono do udziału Arnolda. Niestety, film okazał się dobry w małej części. Ogólnie zyskał sławę filmu dla dzieci z uwagi na zbytnią zabawę wątkiem podróży w czasie i obsadę zbyt pięknych aktorów. Oryginalny Terminator z 1984r. miał wiele z horroru, sci-fi, dramatu i akcji. Był niskobudżetową produkcją z nieznanymi wówczas aktorami, ale nadrabiającym klimatem, dobrze dopasowaną do ról obsadą i przemyślaną historią. W Genisys Kyle Reese to pięknie umięśniony mężczyzna łatwo nawiązujący relację z Sarą. W filmie Camerona Kyle to zniszczony wojną chudy facet, który nie umie budować relacji damsko-męskiej. I taki powinien być, bo Kyle wychował się w świecie ciągłej wojny, w którym brakowało jedzenia i nie istniały normalne związki damsko-męskie, bo kobiet, tak jak mężczyźni, walczyli na froncie. Gdyby Genisys reżyserował James Cameron, to zwróciłby uwagę na odpowiednie ukształtowanie charakteru i wyglądu postaci. Ale Cameron nie wyreżyserował po Terminatorze 2 już żadnego filmu franczyzy (nie licząc krótkometrażowego filmu na potrzeby pokazu w Universal Studios na Florydzie).
Jednak Genisys ma trochę dobrego. Powstał w czasie, kiedy efekty komputerowe (CGI) potrafiły wskrzesić młodego Arnolda Schwarzeneggera. Dla fanów oznaczało to ujrzenie na ekranie ponownie Arniego z pierwszego Terminatora, czyli lat 80. Cyfrowy model był tak idealny, że nie da się rozpoznać, czy to aktor realny, czy aktor CGI (Computer Generated Imagery). Ktoś, kto nie znałby samego Arnolda Schwarzeneggera i nie wiedział, że aktor ma już swoje lata, nie zauważyłby, że cyfrowy trzydziestokilkuletni Arnie na ekranie nie jest prawdziwy, a komputerowy. Fani na całym świecie porównywali ujęcia ze zwiastunów Genisys (2015) z ujęciami z pierwszego Terminatora (1984). Efekt był fantastyczny.
Zobaczyć kilka scen rodem ze słynnej „jedynki” to za mało by powiedzieć, że cały film pasował do uniwersum Terminatora stworzonego przez Camerona. Zabrakło wizji zniszczonego wojną nuklearną świata, a w nim konających ludzi, niedożywionych żołnierzy i ogólny brak wiary w powrót normalnego świata. Taką wizję miały dwa pierwsze Terminatory Camerona, a szczególnie pierwsza część pokazała to dobrze w sekwencjach z akcją w przyszłości. Omawiam to w tym odcinku na moim kanale Język Filmu:
W Genisys mamy sekwencję przyszłej wojny z maszynami w świecie po Dniu Sądu[1], ale widać w niej sprawnych i silnych żołnierzy, którzy mają dobry sprzęt i dobre szkolenie. Cameron miał inną wizję przyszłego świata postapo. Po Genisys fani zrozumieli, że z Terminatora robi się bajkę, a to nie jest słuszna droga. Studia Skydance i Paramount posiadające prawa do franczyzy zaplanowały trylogię, a Genisys miał być pierwszą częścią.[2] Po słabych recenzjach i rozgoryczeniu fanów, wytwórnie nie podjęły kroków do kontynuowania filmu. I kiedy wszyscy zapomnieli już o Terminatorze, pojawiła się kolejna nadzieja. Nie byle jaka, bo w końcu udział przy produkcji potwierdził sam ojciec najsłynniejszego cyborga kina – James Cameron. W 2019r. pojawił się Terminator: Mroczne Przeznaczenie.
O Mrocznym Przeznaczeniu (Dark Fate) mówiło się długo przed jego produkcją. Nazwisko Camerona miało dać nadzieję fanom na prawdziwą kontynuację. Jednak ojciec Terminatora nie podjął się reżyserii, a został producentem filmu, jako że był zajęty tworzeniem kolejnych części Avatara. Reżyserem został Tim Miller, który posiada studio efektów specjalnych i współpracował już z Cameronem przy Avatarze (2009), czy dokumencie Obcy z Głębin (2005). Panowie się znali, co rokowało na dobrą współpracę na planie. Zresztą w wywiadzie dla The Hollywood Reporter Cameron podkreślał, że z Millerem odbyli długie rozmowy na temat scenariusza Dark Fate i młody reżyser czuje, że są zgodni w nowej wizji kontynuacji Terminatora.[3] Panowie jasno oznajmiali, że nie będą brać innych filmów franczyzy pod uwagę, które nastąpiły po Terminatorze 2.[4] Fani byli wniebowzięci. Oto ojciec Terminatora wraca i mówi, że będzie tworzył bezpośrednią kontynuację Terminatora 2!
Jak było po premierze? Film podzielił fanów. Finansowo może wyszedł na swoje, ale znowu Skydance i Paramount nie podjęły się realizowania kolejnych części, pomimo że zapowiadano, że nie wykluczają kontynuacji, jeśli film dobrze się przyjmie. Mroczne Przeznaczenie było hejtowane i chwalone – zależnie na jaki komentarz w sieci trafiliśmy. Niektórzy uznają Dark Fate jako trzecią część Terminatora, inni już wolą Terminatora 3 z 2003r., a o tym chcą zapomnieć.
Pierwszym powodem, dla którego Mroczne Przeznaczenie nie zostało uznane przez wielu fanów jako godna kontynuacja Terminatora 2 to odmienny klimat, którego Tim Miller nie zdołał przenieść z Terminatora 1 i 2. Tim Miller przed realizacją filmu miał na swoim koncie jedynie Deadpoola (2016), komiksowy film okraszony dużą ilością efektów specjalnych. Czy reżyser takiego filmu może dobrze zrobić Terminatora? Genisys poszedł w komiks i nie wyszło to dobrze. Drugim powodem jest stary Arnold Schwarzenegger. Ponad siedemdziesięcioletni aktor nie kojarzył się już z silną maszyną, a tylko przypominał wszystkim o tym, że czas jaki minął od premiery Terminatora 2 do wypuszczenia Dark Fate to 28 lat. Trzeci powód to zrobienie z T-800 mięczaka, family mana. W Polsce pierwszy Terminator w latach 80. otrzymał tłumaczenie: Elektroniczny morderca. Dark Fate w takim razie musiałby dać nazwę: Elektroniczny ojciec (sic!). No i czwarty powód hejtowania Mrocznego Przeznaczenia to uśmiercenie Johna Connora (jeśli nie widziałeś jeszcze Dark Fate to nie przejmuj się. John umiera w prologu, a cała akcja dotyczy czego innego). To, o co walczyła Sarah Connor i T-800 w Terminatorze 2 to życie Johna. Był w przyszłości kluczową postacią. Kimś, kto poprowadzi ludzi do zwycięstwa w wojnie z maszynami i odzyska ziemię z ich władzy. Fani zarzucali Timowi Millerowi, że jedną sceną przekreślił fabułę Terminatora 2.
Owszem, film ma swoje wady, ale czy nie warto zauważyć zalet? Przecież Skydance i Paramount chciały wskrzesić franczyzę. Czy tego nie chcą fani? Ja osobiście widzę złe rzeczy w Mrocznym Przeznaczeniu, ale widzę dużo więcej dobrych i dziwię się niektórym bardzo negatywnym opiniom. Na moim kanale Język Filmu szczegółowo omawiam wspomniane problemy Terminatora: Dark Fate (w tym śmierć Johna Connora) i chyba jako jeden z nielicznych stanąłem w obronie filmu i jego twórców:
Do uniwersum Terminatora można zaliczyć jeszcze serial powstały w latach 2008-2009: Kroniki Sary Connor. Powstały tylko dwa sezony, choć drugi skończył się tak, że wszyscy oczekiwali kolejnego. Zdania na temat serialu są podzielone (czy to jeszcze kogoś dziwi?).
Filmy to jedno, ale uniwersum Terminatora zawiera także wiele komiksów, gier, a nawet krótkometrażowy film będący częścią pokazową parku rozrywki (Movie Ride) Universal Studios na Florydzie: Terminator 2 3-D: Battle across time (1996)[4]. W Polsce Scream Comics wydał ciekawą kontynuację filmowego Terminatora z 1984r. pod nazwą Terminator: Nawałnica, która powstała przed słynnym sequelem Camerona, a dziś została uznana przez fanów jako wariacja historii Terminatora 2. Polski wydawca wypuścił także świetną historię w komiksie Terminator: Sector War, która przedstawia wydarzenia równoległe do wydarzeń opowiedzianych w pierwszym Terminatorze Camerona. Tuż przed premierą Mrocznego Przeznaczenia brytyjskie studio Reef Entertainment i polskie studio Teyon wypuściły grę Terminator: Resistance (2019). Pomimo słabej grafiki (jak na grę z 2019r.) historia była świetnie napisana. Akcja dzieje się w przyszłości, w świecie po Dniu Sądu. Świat przedstawiony został dobrze przemyślany przez twórców gry i stanowi wspaniałe rozszerzenie tego, co pokazał James Cameron w swoich filmach. Fani uznali grę za jedną z najlepszych gier z uniwersum Terminatora. Ja także. Na moim kanale znajdziesz odcinek, w którym m.in. prezentuję jej nawiązania do filmów i analizuję przedstawiony świat postapo:
No dobrze. Uniwersum Terminatora jest szerokie, ale co z filmami? Kiedy kolejne kontynuacje? Ja nie wiem, ale może by zapytać fanów, którzy hejtują ostatnie próby Paramount i Skydance, które posiadają prawa do franczyzy Terminatora? Czy tym samym nie hamują dalszych działań firm nad wskrzeszeniem serii? Oczywiście piszę to z małym sarkazmem by dać zaczątek dyskusji na ten temat, a nie by kogoś obrażać, szczególnie fanów Terminatora, którym sam jestem. Hejt sprawdził się w przypadku Genisys. Gdyby film był zachwalany, to dostalibyśmy dwie kolejne kontynuacje i mielibyśmy nowego bohatera – Terminatora stanowiącego połączenie T-800 z T-1000 według zakończenia Genisys (brrrr!). W tym przypadku dobrze, że tego nie otrzymaliśmy. Ale tak wielka krytyka Dark Fate, przy którym Skydance i Paramount zrobiły naprawdę wiele: ściągnęły ojca Terminatora, Jamesa Camerona. Ten ściągnął Lindę Hamilton, która ponownie wcieliła się w niezapomnianą Sarę Connor[5]. Czy naprawdę chcemy zahamować wszelkie próby działań nad wskrzeszeniem serii? Skydance już chyba zraziło się do kolejnych filmów o elektronicznym mordercy. Tym razem postawiło na animację.
Co wiemy o Terminatrze anime? Na razie niewiele. Netflix chce wprowadzić do swojej oferty serial animowany Terminator. Za produkcję odpowiedzialne będzie studio Skydance, które realizowało dwie ostatnie części: Terminator: Genisys (2015) i Terminator: Mroczne Przeznaczenie (2019). Firma jest na rynku od 2006r., więc stosunkowo niedługo, ale na swoim koncie ma znane tytuły, jak: Mission: Impossible. Ghost Protocol (2011), Jack Reacher: Jednym strzałem (2012), W ciemność: Star Trek (2013), Star Trek: W nieznane (2016), World War Z (2013), czy Life (2017). Wymieniłem te lepsze. Gorsze też są, jak mało wnoszący do życia widza Baywatch. Słoneczny patrol (2017), czy przesycony do granic wytrzymałości widza efektami i akcją 6 Underground (2019). Można pomyśleć, że to niedobrze, że mające na swoim koncie Terminatora: Genisys i Dark Fate studio zabiera się za serial bo przecież te filmy podzieliły fanów (szczególnie ostatni). Ale można pomyśleć inaczej: że to dobrze, bo studio dużo wie o produkcji Terminatora, zna swoje błędy i może w końcu stworzyć coś, co przypadnie fanom serii. Nowa wytwórnia zaczynałaby od nowa uczyć się mitu Terminatora. Drugim studiem pracującym nad serialem jest Production I.G – japońska wytwórnia anime działająca na rynku od 1987r. Można więc powiedzieć, że o anime wie wszystko. Firma ma na swoim koncie jeden z najbardziej rozpoznawalnych tytułów japońskiej animacji na świecie: Ghost in the Shell (filmy, seriale, gry). Lista znanych animacji na koncie firmy jest długa. Production I.G skupia się nie tylko na filmach i serialach. Wyprodukowali także wiele gier.
Według mnie połączenie Skydance i Production I.G jest dobrym połączeniem. Obydwa studia wniosą swoje wartości produkcyjne do nowego serialu. Skydance doświadczenie w produkowaniu blockbusterów i Terminatorów, Production I.G doświadczenie w produkowaniu anime.
Producentem wykonawczym ma być Mattson Tomlin. Trzydziestoletni filmowiec zajmuje się głównie reżyserią i pisaniem scenariuszy, ale to wciąż młody twórca z niewielkim portfolio. Tomlin jest autorem scenariusza do znanych produkcji, jak: netflixowy Power (2020) oraz najnowszy Batman (2022) z Robertem Pattinsonem. O pierwszym coś wiemy. Pomysł jest nawet ciekawy, jednak cała historia nie wnosi wiele świeżości do kina, ale trzeba przyznać, że Tomlin odważnie podejmuje się tematu supermocy bohaterów. O nowym Batmanie niewiele się mówi, więc pozostaje czekać. Jedno jest pewne. Mattson Tomlin jest odważny. Reżyser cieszy się, że Netflix dał mu możliwość złamania konwencji przez stworzenie animowanego serialu o słynnym cyborgu.[6]
Ale czy zrobienie animowanego serialu Terminator jest odważnym i nowym przedsięwzięciem? I tak i nie. Stworzenie serialu ze słynnej serii nie jest nowatorskie, bo przecież w 2008r. powstały Kroniki Sary Connor. A czy powstał animowany Terminator? Tak i do tego serial: Terminator: Ocalenie. Seria Machinima w 2009r. To mini seria, na którą składa się 6 odcinków. Jest uzupełnieniem gry Terminator: Ocalenie (2009). Ta zaś łączyła się fabularnie z filmem o tym samym tytule (czwarta część Terminatora). Historia gry osadzona jest w roku 2016, filmu w 2018. Gra rozwijała wątki filmu. Animowany serial był rozszerzeniem gry, ale nie zyskał rozgłosu. Nie wszyscy fani kina chętni są poznawać gry i oczywiście odwrotnie. A oglądanie Serii Machinima bez znajomości gry nie przynosi satysfakcji. Jeśli ktoś nie sięgnął po grę, a obejrzał jedynie film Ocalenie, to nie mógł w pełni zaakceptować serialu. Do tego nie pomagała toporna animacja. Twórcy mówili, że nie chcieli zmieniać strony wizualnej animacji.[7] Miała ona pozostać dokładnie taka, jak w grze, aby serial stanowił rozszerzenie rozgrywki. A silniki gier okresu Playstation3 czy Xbox360 nie dawały jeszcze obrazu zbliżonego do filmowego. Oglądanie animacji jest męczące, szczególnie dziś. Przypomina to oglądanie cut-scenek gry z tą różnicą, że graczowi takie krótkie przerywniki filmowe w grze nie przeszkadzają bo trwają niewiele czasu i można je pominąć. Gracz zanurzony w rozgrywce przyjmuje daną grafikę i fizykę gry, więc przerywnik w postaci krótkiego video o takim charakterze nie będzie mu przeszkadzał. Co innego miłośnik kina, który wymaga od animacji bycia filmową animacją, a nie animacją na potrzeby gier. Dziś serial stanowi raczej ciekawostkę niż uzupełnienie serii filmów. Wielu fanów w ogóle o nim nie mówi.
|
|
Tak, jak twórcy Serii Machinima wykazali się odwagą w prezentowaniu treści o Terminatorach w specjalnej formie, tak Tomlin jest odważny podejmując się reżyserii animowanej wersji Terminatora. Odwaga odwagą, ale patrząc na zapomnienie, jakim okryta została Seria Machinima, czy stworzenie serialu animowanego należącego do uniwersum Terminatora ma zatem dziś sens? Oczywiście, że tak. Trzeba walczyć! Jest to odważne posunięcie, ale powiedziałbym nawet, że jedyne słuszne, jak na razie. Franczyza Terminatora ma dziś kłopoty. Twórcy nie potrafią jej wskrzesić. Fani nie chcą wiązać kultowych dwóch pierwszych Terminatorów z innymi. To, co stworzył James Cameron pozostaje w sercach kinomanów do dziś i kontynuacje, pomimo że mają wiele dobrego (tak, mają), mają też coś, czego fani nie uznają. Skydance i Paramount zebrały tęgie baty od widzów próbując nowych pomysłów na kontynuacje. Może więc czas obrać nowy kierunek, nabrać pewności, zebrać doświadczenie na innym polu, by później wrócić do filmu aktorskiego z nową energią i nowym doświadczeniem? Do uniwersum Terminatora należą nie tylko filmy, seriale, czy gry, ale także komiksy. Im jest najbliżej do estetyki serialu animowanego. Jak więc wygląda sprawa komiksów Terminator?
Wspomniałem już, że w Polsce w 2018r. ukazał się świetny zeszyt wydany przez Scream Comics: Terminator: Nawałnica. Książka została pięknie wydana jako edycja specjalna. Historia w niej zawarta była bezpośrednią kontynuacją pierwszego Terminatora Jamesa Camerona z 1984r. Twórcy stworzyli historię nie wiedząc, że Cameron przygotowywał właśnie Terminatora 2, który wyszedł w 1991r.[8] (komiks oryginalnie wydany był w częściach przez słynny Dark Horse w 1990r.). Dzięki temu powstała niezależna od słynnego filmowego sequela alternatywna kontynuacja Terminatora. Fani komiksów i słynnych filmów z przełomu lat 70. i 80. zainteresowali się tym wydaniem znając wcześniejsze udane komiksowe kontynuacje filmów: Obcy i Predator od Dark Horse (które w Polsce wydał również Scream Comics).
Czytając komiks ma się wrażenie, że napisała go osoba ceniąca oryginalny film Camerona z 1984r. Nie jest to luźna opowieść o cyborgu z przyszłości, ale wspaniale połączona z filmem historia, która mogła stanowić scenariusz dla filmowej wersji Terminatora 2. Autor scenariusza, John Arcudi, porusza wiele wątków z pierwszej części Terminatora, nawiązuje do filmu i przede wszystkim kontynuuje historię dążenia maszyn do wygrania ostatecznej walki z człowiekiem. W komiksie dowiemy się, co się stało ze szczątkami T-800, którego w finale pierwszego filmu Sarah Connor zmiażdżyła prasą hydrauliczną. Do Terminatora 1 Cameron nakręcił scenę, która nie pojawiła się w ostatecznej wersji filmu. Pokazuje ona, jak firma ukrywa procesor zgniecionego cyborga. Tą firmą okazuje się Cyberdyne Systems. W Terminatorze 2 jest wątek, z którego dowiadujemy się, że firma ukryła przed policją elementy cyborga i zaczęła prowadzić na nich badania, co później doprowadziło do stworzenia Skynetu. W komiksie akcja kieruje się także na Cyberdyne Systems. Jak widać, scenarzysta myślał podobnie jak James Cameron przy tworzeniu kontynuacji Terminatora.
Komiks cieszy się dużą popularnością wśród fanów. Osobiście bardzo go polecam. Omówienie samego zeszytu i historii omawiam szczegółowo w tym odcinku na kanale Język Filmu:
Innym komiksem o słynnym cyborgu jest Terminator: Sector War, którego wydaniem w Polsce również zajął się Scream (oryginalnie Dark Horse). Mi ta historia podobała się chyba jeszcze bardziej niż wspomniana wyżej Nawałnica, ale nie można ich porównywać. Sector War nie jest kontynuacją filmów, a stanowi alternatywną opowieść dla pierwszej części filmowego Terminatora. Rysunki zasługują na dużą uwagę. Bardzo wyraziście prezentują Nowy Jork lat 80. Historia komiksu dzieje się dokładnie w tym samym czasie, co historia pierwszego filmu Camerona, ale ta ostatnia rozgrywa się w Los Angeles. Komiksowa bohaterka poznała czym jest maszyna T-800 i co potrafi dlatego chce spotkać się z Sarą Connor, o której dowiedziała się z telewizji. Odrębna więc historia łączy się w pewien sposób z filmem.
Osobiście uważam ten komiks za wart uwagi ze względu na przemyślany i nawiązujący do filmu scenariusz, a także na rysunki, które pokazują brudne miasto, jakie przypisane było pierwszemu Terminatorowi Camerona. Komiks szczegółowo omawiam i pokazuję w tym odcinku na moim kanale:
W Polsce nie mamy wiele Terminatora w komiksach. Scream dołączył do wydania Nawałnicy jeszcze ciekawą historię Jednym strzałem, jednak nie zapada ona w pamięć. Bardzo ważnym i cenionym przez fanów komiksem jest Terminator 1984 oraz Terminator 2029.
Dzięki kilku przykładom dobrych historii ujętych w obrazkach chcę podkreślić, że rysunkowe ujęcie Terminatora nie musi być skazane na porażkę. Sukces niektórych ilustrowanych opowieści o słynnym cyborgu pokazuje, że rozszerzanie uniwersum Terminatora o anime może spodobać się fanom. Dlatego chcę wyrazić aprobatę wobec animacji, która ma powstać. Animowany Terminator nie jest skazany ani na porażkę ani na sukces. To, czy przyjmie się wśród fanów pokaże ostatecznie historia. Złych komiksów nie wymieniłem, ale takie są i nie należy o tym zapominać.
Animowana opowieść o cyborgu z przyszłości może dziś zaistnieć i wejść w uniwersum Terminatora. W przypadku animacji Terminator: Ocalenie. Seria Machinima wspomniałem, że widzowie znający filmy o Terminatorze niekoniecznie chcieli poznać gry. Dziś przez przyzwyczajenie odbiorców do różnorodności form, jakie promuje popkultura, odbiorca nie jest jedynie widzem, ale także czytelnikiem i graczem. Odbiorcy umieją sięgać nie tylko po jedno medium, ale śmiało wchodzą w immersję poprzez doświadczanie gier, seriali, filmów, książek, a także animacji i komiksów. Na początku XXIw. gdy Wachowscy w 2003r. stworzyli uniwersum Matrixa (1999) rozszerzając od razu je o kolejne części filmu: Matrix: Reaktywacja (2003) i Matrix: Rewolucje (2003) oraz o grę Enter The Matrix (2003), czy wydaną 2 lata później The Matrix: Path of Neo (2005), a także miniserial animowany Animatrix (2003) i serię komiksów, trudno było przekonać widza do tego, że z innych mediów dowie się czegoś więcej o bohaterach i samej historii programu Matrix. Dziś w sposób naturalny rozmawiamy, nie o danym filmie i bohaterze, a o uniwersum danego tytułu, na które składają się historie ujęte przy użyciu różnych mediów. Dlatego nie powinniśmy się bać innego niż film medium przy wprowadzaniu kolejnej historii Terminatora. Choć najważniejszą formą opowieści o Terminatorze pozostaje bez wątpienia film bo nim zapoczątkował historię James Cameron.
Cameron jest ojcem Terminatora. Filmowego Terminatora. Kontynuacja tego filmu powinna więc być filmem. Byłaby wtedy przyjęta przez fanów jako kompletna i właściwa. Jednak jak na razie mamy problem z filmową wersją Terminatora, co pokazują kontynuacje, które przez fanów są co najwyżej akceptowalne. O Terminatorze 3 i Terminatorze: Ocalenie jeszcze można przeczytać trochę dobrych opinii, zaś o Genisys niestety już nie. Dark Fate chyba najmocniej podzielił fanów. Twórcy mają problem z filmowym Terminatorem. Jak na razie nikt nie potrafi zrobić odpowiedniej kontynuacji w formie filmu. No, może potrafi to Cameron, ale zajęty jest kolejnymi Avatarami. Świadomie piszę „może”, bo póki co, Cameron nie podjął się wyreżyserowania kolejnego filmu o maszynie z przyszłości. Czy po kilkudziesięciu latach potrafiłby wrócić do Terminatora? Nie wiem. Chciałbym się tego dowiedzieć. Być może nie ujrzymy właściwej kontynuacji Terminatora 1 i 2, dlatego może rozwiązaniem jest nie kontynuowanie filmowej serii, a rozwijanie jej dzięki innym mediom. I może one pozwolą nie okrywać mitu Terminatora szatą zapomnienia, a nauczą twórców właściwego myślenia o tej produkcji. I może Cameron powróci do filmu, który rozpoczął jego karierę? To kiedy ten nowy Terminator anime?
Przypisy:
[1] Dzień Sądu w Terminatorze 2 (1991) został dobrze zdefiniowany. To dzień, w którym wybuchła wojna nuklearna pomiędzy ludźmi a systemem Skynet. Po tym dniu ci, którzy przeżyli, prowadzili długoletnią wojnę z maszynami produkowanymi przez Skynet. Terminator 2. Dzień Sądu Jamesa Camerona pokazuje dzień, w którym doszło do odpalenia głowic nuklearnych przez system Skynet. Według filmu ten dzień został później przez ludzi nazwany Dniem Sądu i przypada on na 29 sierpnia 1997r.
[2] https://www.hollywoodreporter.com/features/james-cameron-sounds-alarm-artificial-intelligence-unveils-a-terminator-21st-century-1043027 (11.04.2021)
[3] Ibidem
[4] Fabuła filmu stanowi kontynuację Terminatora 2. Ten 12-minutowy film wyreżyserował James Cameron i stanowi on część przedstawienia (nie został nigdzie oficjalnie wydany). Obecnie studio zaprzestało pokazu.
[5] https://www.hollywoodreporter.com/features/james-cameron-sounds-alarm-artificial-intelligence-unveils-a-terminator-21st-century-1043027 (11.04.2021)
[6] https://www.hollywoodreporter.com/live-feed/terminator-anime-series-in-the-works-with-the-batman-co-writer-mattson-tomlin (17.03.2021)
[7] Za kulisami serii Terminator: Ocalenie. Seria Machinima (The Making of Terminator Salvation The Machinima Series), Warner, 2009
[8] John Arcudi, Terminator. Nawałnica, Scream, 2018, opis na okładce
Elvis
18 kwietnia 2021 @ 16:54
A gdyby tak kolejna część zaczęłaby się dokładnie w momencie, kiedy skończyła się druga.
Anonim
19 kwietnia 2021 @ 19:32
Pomysł dobry, bo są sequele, które tak postępują i dają radę. Jednak jeśli tak miałoby być z Terminatorem to Terminator 3 musiałby dziać się w latach 90. Czyli oglądalibyśmy historię – komputery z Win95, stare samochody, brak smartfonów, itd… Nie przeszłoby dziś raczej.
Anonim
18 kwietnia 2021 @ 17:36
Bardzo rzetelny artykuł. Mogłem znów powspominać czasy pierwszego Terminatora.
Dziękuję za rozwinięcie wątku o komiksach. Teraz też poszukam w tych rejonach.
Czekam na kolejne artykuły ze Świata Filmu
pozdrawiam
Marek Frankowski
Emil
9 kwietnia 2022 @ 20:29
Animowany Terminator od Netflix. Czekacie na ten serial? Moim zdaniem nic lepszego marce Terminatora nie mogło się przytrafić. Po tym, jak film Terminator: Mroczne przeznaczenie nie stał się kasowym sukcesem, choć sam film był najlepszym filmem po drugiej części, można było się spodziewać, że producenci nie wyłożą dużych pieniądze na następną część. Można było liczyć co najwyżej, że spróbują nakręcić serial Terminator lub niskobudżetowy film i liczyć na to, że spodoba się widzom. Tymczasem zapadła decyzja o nakręceniu serialu animowanego Terminator. Twórcy tego serialu mają naprawdę sporo możliwości. Mogą pokazać historie z komiksów i książek o Terminatorze, pokazać wydarzenia, na które nie było czasu w filmie. Filmy Bunt maszyn, Ocalenie, Genisys i serial Kroniki Sary Connor uważam za słabe, ale miały one swoich fanów i fajnie by było, gdyby poświęcili jeden lub dwa odcinki na kontynuację i zakończenie do każdej z tych produkcji. Podobno każdy z tych wymienionych filmów i serialu miał scenariusz na kontynuację. Fajnie byłoby też zobaczyć w anime kontynuację Mrocznego przeznaczenia. Twórcy mogą też wykorzystać postacie z gry Terminator: Resistance, a także przedstawić nowe postacie i historię. Fajnie będzie też zobaczyć historię ze starymi postaciami. Tylko szkoda, że nie ma w tym projekcie Szymona Kołodziejczyka. Fajnie by było, gdyby reżyserzy po jednym z każdego kraju na świecie dostali możliwość nakręcenia jednego odcinka o tym, jak konflikt ludzi z maszynami wyglądał w ich kraju. W Polsce reżyserię powinien dostać największy fan Terminatora Szymon Kołodziejczyk.